Efekt Mozarta vs Efekt Beyonce - Smykolyki.pl - artykuły i prezenty dla niemowlaka

Efekt Mozarta vs Efekt Beyonce

Słuchałaś muzyki Mozarta będąc w ciąży? Puszczasz czasem małemu/małej Chopina do poduszki?
Niejedna mama pewnie usłyszała takie, już trochę tendencyjne i prześmiewcze pytanie. Wpływ słuchania muzyki przez kobietę ciężarną, czy później samo niemowlę na jego rozwój nie jest jednak mitem.
I oczywiście nie chodzi tu o geniusz kompozytorów zaklęty w utworze, który magicznie wpływa na słuchacza. Badania dowodzą, że już w szóstym miesiącu ciąży płód nabywa zdolność do przetwarzania dźwięku, który stymulując błędnik wpływa na prawidłowy rozwój ruchowy i układ nerwowy malucha. Pierwszym dźwiękiem, który do niego dociera jest rytm bicia serca, który co ciekawe już na zawsze pozostaje podstawą naszej potrzeby rytmu w muzyce i rozwoju języka.

Muzyka klasyczna, jest rytmiczna i harmonijna – stymuluje rozwój mózgu pozwala wprowadzić w stan relaksacji, uspokaja i może wpłynąć na obniżenie ciśnienia, stąd też jest często polecana kobietom w ciąży.
A o co chodzi z tym Mozartem? Efekt Mozarta to nieznaczna poprawa współczynnika inteligencji dziecka wywołana słuchaniem muzyki klasycznej, a szczególnie Wolfganga Amadeusza Mozarta. Efekt ten bywa jednak przeceniany w świadomości społecznej i nie został potwierdzony rzetelnymi badaniami. W dodatku jeśli muzyka klasyczna wprawia przyszłą mamę w zdenerwowanie, bo po prostu jej nie lubi, taka sesja muzyczna mija się z celem. Jeśli to nie Mozart, a Beyonce sprawia że masz ciarki i zastrzyk hormonów szczęścia do organizmu, to jej muzyka będzie lepszym wyborem dla Ciebie i malucha którego nosisz pod sercem.

A po urodzeniu? Obcowanie z różnego rodzaju dźwiękami jest szczególnie ważne w pierwszych sześciu latach życia, kiedy to dziecko rozwija się bardzo dynamicznie. Pozytywnie wpływa ono na podzielność uwagi, kształtowanie się pamięci, koordynację ruchową, umiejętności komunikacyjne oraz zdolność koncentracji. Rozwija również wyobraźnię, kreatywność, kompetencje poznawcze, a także wytwarza i wzmacnia zmysł estetyki, wpływając na wrażliwość na piękno oraz emocjonalność dziecka. No i oczywiście nie zapominajmy o samej radości i możliwości ekspresji, którą umożliwia dziecku pierwsza zabawa z dźwiękami! Już od momentu przyjścia na świat, dzieci wykazują ogromne zainteresowanie muzyką i szukają w swoim otoczeniu możliwości wytwarzania dźwięków. Jest to ich naturalna potrzeba, podobnie jak i sam ruch. W rozwoju maluchów szczególnie ważną rolę odgrywa spontaniczna zabawa, łączona z rytmicznym ruchem oraz śpiewem. Warto więc wprowadzać zabawy muzyczno – rytmiczne od samego początku. Śpiewanie dziecku, rytmiczne klaskanie, grzechotki, czy też inne zabawkowe instrumenty to coś, czego nie powinno zabraknąć w codziennym grafiku najmłodszych melomanów. Warto zadbać o to aby repertuar zabaw był zróżnicowany i wesoły. Umuzykalnianie w okresie niemowlęcym koncentruje się przecież głównie na dostarczaniu radości wynikającej z odkrywania i obcowania z muzyką. A a propos tej beztroskiej radości..

Ostatnio zaobserwowałam, że maluchy są w stanie dostrzec muzykę tam, gdzie my dorośli już jej nie słyszymy. Uświadomiła mi to dwuletnia Rozalka, która podczas zabawy w ogrodzie wykonała spontaniczny, cudownie oryginalny układ taneczny. Z początku, nie słyszałam podkładu muzycznego. A był nim dźwięk sekatora nadający niecodzienny, rytmiczny bit. I ta beztroska radość płynąca z dźwięków pewnie przyczynia się do tego, że dorośli śmieją się średnio siedemnaście razy dziennie, a dzieci… czterysta.

Weronika